Mig: #521 2023-01-09 06:52:50
@520
Lubię filmy dobre, ale co czyni film dobrym to zależy; myślę że to medium ma tak szerokie ramy że można w nich konkurować w różnych kategoriach.
W kategorii reżyser najbardziej podobają mi się filmy Kubricka - szczególnie te młodzieżowe (FMJ, Clockwork Orange, Barry Lyndon). Więcej filmów 'dobrych', ale "ze słabszym ładunkiem" ma Scorsese. Na trzecim miejscu klasyki Johna Woo. Dobry jest też Gibson ze swoim stylem patosu-realizmu gdzie heroizm przeplata się z ujęciami flaków. I John Carpenter ma u mnie ogromnego plusa za Ucieczkę z Nowego Jorku i The Thing. Być może jeszcze coś z Ridleya Scotta blisko podium.
Poza tym są jeszcze garści pojedynczych klasyków które bardzo mi podeszły, np. Napoleon Dynamite, Scarface, Rocky, There will be blood, 12 Monkeys, Kick-Ass, Predator, Herkules od Disneya. Wczoraj pisałem też na F1 o Police Story Jackie Chana. Nie liczę ekranizacji polskich lektur typu Quo Vadis (Kawalerowicza), Faraon, Ziemia Obiecana, bo nie wiem czy mi się tam bardziej podoba sam film czy klimat który jest dziełem pisarza. Chociaż Ziemię Obiecaną bym zaliczył jako pełnoprawny dobry film.
Słowem, myślę że podchodzą mi najlepiej filmy w których jest jakaś nuta oryginalności, ambicji i z odpowiednim ładunkiem emocjonalnym. Zauważyłem też że sporo filmów które lubię mają 2h lub więcej i bywają biograficzne, albo wprost nimi są (np. Gandhi z Kingsleyem był bardzo comfy, być może Amadeusz, chociaż Forman jest kiepski).
Co do oglądania filmów na masę kiedyś też mi się zdarzało ale nie umiem tak i myślę że mało kto tak umie. Chorując i robiąc po 3 filmy dziennie już po tygodniu łapałem się na tym że prawie nic nie pamiętałem z tych trzech seansów, albo mi się zlewały. Nic istotnego z nich nie wynosiłem oprócz odhaczenia filmu, co było trochę bez sensu. Trylogia Sergio Leone na raz to już w ogóle musi być niezły mindfuck biorąc pod uwagę że tam grają ci sami aktorzy.
Ogólnie interesuje mnie kinematografia a nie sam gotowy produkt i jeśli film mnie wciągnie, lubię poczytać o tym jak powstawał, co się udało a co nie, jaki był zamysł. Lubię też czytać wyjaśnienia zakończenia w sieci, bo często ludzie tam plotąc swoje teorie podsumowują najważniejsze wydarzenia filmu i naświetlają je w inny sposób albo wspominają detale które mi umknęły. Więc tak drążąc sobie jedno dzieło przez 2-3 dni można wiele dobrego z niego wyciągnąć i pozwolić je utrwalić na tle potoku szmiry przez którą się przekopuje w poszukiwaniu diamentów.